Janusz Jadczyk

 WOLNA CZĘSTOCHOWA

 16 stycznia 1945 roku zakończyły się walki o miasto…

To było wczesne przedpołudnie 16 stycznia 1945 roku.

…Wychodzące na wzniesienie radzieckie wozy bojowe powitał suchy szczęk niemieckich działek przeciwpancernych i zajadły grzechot ciężkich karabinów maszynowych. Dalsze posuwanie się szosą było wręcz niemożliwe bez narażania batalionu na dotkliwe straty w ludziach i sprzęcie… T-34 toczyły się ku miastu w szyku ubezpieczonym. W czołówce jechał lejtnant Baszew… Od Częstochowy dzieliło ich już tylko kilka kilometrów. Obok czołgów z czerwoną gwiazdą przejeżdżały niemieckie samochody wojskowe. Rosjanie nawet nie musieli otwierać ognia. Zaskoczenie Niemców było całkowite. W popłochu zaczęli uciekać z drogi… Oto już miasto. Po obu stronach ulicy warszawskiej długi rząd jednopiętrowych i parterowych kamieniczek… Domy solidne, mocne, rozbudowane oficynami, widać umocnienia hitlerowców… Między nimi zwaliste barykady, mające utrudnić przejazd radziecki czołgom… Podobnie w Alejach… Przed czołgiem majora Chochriakowa pędzi co koń wyskoczy jakiś niemiecki wóz taborowy. Spanikowany niemiecki woźnica co chwila ogląda się za siebie i batem okłada konie, zmuszając je do ciężkiego galopu… Wóz taborowy dopada barykady, której Niemcy nie zdążyli jeszcze uzbroić. Na ulicy leżą krótko ucięte kolejowe szyny. T-34 mija przeszkodę, zagłębia się w miasto. Na widok czołgów Niemcy w popłochu pierzchają do bram. Tu i ówdzie padają strzały z broni automatycznej. Major zamyka klapę luku. Za nim podąża maszyna Baszewa. Do centrum Częstochowy wtaczają się czołgi Zołotowa, Bakszyjewa, Turykina, Awgiejewa, Kiwy, Gajewicza.

Radziecki batalion czołgów majora Chochriakowa, który przebił się do Częstochowy, na skutek rozbicia nad Pilicą sił radzieckich w sile 7. gwardyjskiego korpusu pancernego został osamotniony i jedynie szybkie działania zaskakujące Niemców w Częstochowie i okolicach mogły przynieść wygraną i oswobodzenie miasta. Ryzyko samotnej walki było ogromne, tym bardziej że Niemcy grupowali się i ciągnęli ku Częstochowie.

…Na widok czołgów Niemcy w popłochu chowali się po bramach, piwnicach domów. Wybuchła panika. Kompania Wermachtu stacjonująca w ulicy Staszica w budynku liceum im. Traugutta, w biegu dopinając pasy i hełmy, pędziła w kierunku Rynku Wieluńskiego, którędy opuszczali miasto.

Wówczas nikt nie wiedział, jak liczne były siły radzieckie, które nieoczekiwanie pojawiły się w ufortyfikowanej Częstochowie.

…Gdy czołg Baszewa wspiął się na wiadukt nad torami kolejowymi w Alejach, po pancerzu zagrzechotały pociski serii automatu. Dowódca zamknął luk wieży. Maszyna rwała do przodu… Teraz uwagę załogi zwrócił niemiecki wóz bojowy na gąsienicach. Załadowali. Czołg na chwilę znieruchomiał, działo odpaliło. Wokół widać było kłęby dymu, a pojazd nieprzyjaciela stanął w płomieniach… Nieco dalej, z szerokiej bocznej ulicy wytoczyła się Pantera. Strzelała złowrogo, ale pociski szczęśliwie poszły górą.

Walka czołgami na ulicach miasta była bardzo ryzykowna. Ciasne przejazdy pośród barykad i rozbitego sprzętu utrudniały manewrowanie maszynami. Wolno poruszające się czołgi były łatwym celem dla Niemców z panzerfaustami.

– Naprzód , naprzód – ponaglał dowódca. Czołg zatrząsł się jeszcze raz i przechylił na prawą stronę. Trafiony.

Na placu Biegańskiego jeden z radzieckich czołgów został rozbity. Gdy się palił, jego załoga pod dowództwem Jegorowa, pośpiesznie opuszczała maszynę. Wychodzący żołnierze zobaczyli skierowane ku nim lufy hitlerowców. Jegorow przeżył, lecz tu w Częstochowie stracił najlepszych przyjaciół, towarzyszy broni.

…Czołgi majora Chochriakowa rozjechały się po mieście… Jeden z nich wyminąwszy płonące maszyny Zołotowa i Baszewa, przedarł się aż w Aleję Sienkiewicza, między parki. Nie wytracając prędkości wspiął się po kamiennych schodach aż pod mury jasnogórskiego klasztoru.

Niemcy stacjonujący na Jasnej Górze, poruszeni tym śmiałym atakiem, powiadomili paulinów o konieczności wykonania rozkazu zniszczenia klasztoru. Argumentacja zakonników o znikomej wartości tego czynu z punktu widzenia wojskowego ostudziła nieco zamiary hitlerowców przygotowanych na ewentualność wysadzenia kościoła i zabudowań. W tym celu zgromadzili przecież w klasztorze dużą ilość materiałów wybuchowych, m.in. zapalników… Wysadzenia nie było, lecz Niemcy opuszczając zabudowania klasztorne, wzniecili niebezpieczny pożar na dziedzińcu, który mógł zagrozić budynkom i zgromadzonym tu zabytkom. Szczęśliwie natychmiast po ucieczce Niemców przerażonych widokiem radzieckich czołgów, podjeżdżających pod mury jasnogórskie, udało się zakonnikom zarzewie ognia ugasić.

…Czołgi majora Chochriakowa walcząc przedzierały się przez miasto, by wyjść na drogę lubliniecką i tak odciąć Niemcom dostęp do Częstochowy. O zmierzchu 16 stycznia doszło tam do zaciętych walk… W tym samym czasie na rampę dworca Stradom wtoczył się niemiecki pociąg pancerny wyładowany czołgami Pantera i Tygrys, wozami bojowymi piechoty i setkami żołnierzy. Siła ognia wojsk radzieckich skutecznie zablokował możliwość rozładunku i podjęcia walki. To, przy przerażającej sile wroga, było jedyne rozwiązanie ze strony Chochriakowa. Niemieccy żołnierze dobrze uzbrojeni, nie dawali za wygraną. Pociąg próbował wycofać się z dworca, nabierał prędkości. Dopiero zepchnięcie lokomotywy z torów przez radziecki czołg, skutecznie go zatrzymało i unieszkodliwiło.

O zmierzchu ucichły walki w centrum miasta. W Alejach paliło się kilka domów, ulice zasłane były pogruchotanym sprzętem wojskowym, także ciałami żołnierzy. Zdziesiątkowane, wystraszone szybką i brawurową akcją Rosjan oddziały Wehrmachtu oraz cywilni urzędnicy niemieccy, wycofywali się w popłochu w kierunku Rynku Wieluńskiego, aby tamtędy opuścić miasto. Około godziny 18.00 Rosjanie zdobyli cmentarz Kule i jego otoczenie. Silny opór stawiali jeszcze Niemcy zgrupowani pod Kiedrzynem. Znajdowała się tam umocniona okopami i bunkrami linia obronna. Desperacki opór hitlerowców nie trwał jednak długo. Radziecki czołgi nacierające właśnie od północy niebawem wkroczyły do Częstochowy i nocą z 16 na 17 stycznia połączyły się z batalionem Chochriakowa.

W tym samym czasie, na wieść o brawurowej szarży czołgistów Chochriakowa oswobadzających ufortyfikowaną mocno Częstochowę, marszałek Koniew (dowódca I frontu ukraińskiego) polecił natychmiast utworzyć oddział wydzielony i rzucić go na pomoc osamotnionym czołgistom. Wsparcie udzielone przez Koniewa w ostatniej chwili, zamknęło walki o Częstochowę. Lotnictwo wykonało blisko 350 lotów bojowych. Piechota, artyleria i czołgi z oddziału wydzielonego, w ciągu dwóch godzin zabezpieczyły miasto na wszystkich wylotach ulic, z kierunków spodziewanego kontrataku niemieckiego. Przysłowiowa mysz by się nie prześlizgnęła.

Niedobitki hitlerowskich żołnierzy poddawały się, a utworzona naprędce policja miejska rozbrajała ich i zabezpieczała Śródmieście.

17 stycznia 1945 roku wczesnym rankiem Częstochowa była już wolnym miastem. Ludzie wychodzili na ulice, z zaciekawieniem oglądali ślady niedawnych walk, rozbite czołgi, ciężki sprzęt bojowy… Na budynkach zaczęły pojawiać się biało-czerwone flagi. W ten mroźny, styczniowy dzień, częstochowianie ściskali się, śmiali i płakali. Bohaterami tego dnia byli radzieccy czołgiści z niewielkiego batalionu majora Chochriakowa.

Artykuł powstał w oparciu o: Janusz Płowecki, Wyzwolenie Częstochowy 1945, Książka i Wiedza, Warszawa 1973; Stanisław Rybicki, Pod znakiem lwa i kruka. Fragmenty wspomnień z lat okupacji, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1990.

 

Comments are closed.

Muzeum

Muzeum

Muzeum Częstochowskie jest najstarszą instytucją kultury regionu częstochowskiego. Odgrywa istotną rolę w jego życiu społecznym i kulturalnym, wpływa znacząco na tradycję i historię.

Kontakt

Kontakt

Muzeum Częstochowskie
Aleja NMP  47
42-217  Częstochowa
tel. 34 360 56 31
muzeum@muzeumczestochowa.pl